á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czytamy o lęku, który nie chce minąć i o cierpieniu wielu ludzi, którzy do dziś nie potrafią się wewnętrznie scalić i pozbierać. (...) „Miliony ludzi w Kambodży nie mają nic. Tylko ręce do pracy, plecy do dźwigania”. Tochman patrzy na dzisiejszą Kambodżę przez pryzmat bestialskich lat siedemdziesiątych (1975-1979 blisko milion ofiar), obserwuje ludzi, pyta, rozmawia. W zasadzie jest to książka o cierpiących na schizofrenię i zaburzenia paranoidalne, psychotyczne i depresyjne, których bliscy bądź rodzina, zamknęli w bambusowych, przydomowych klatkach, gdyż nie ma lekarzy stawiających diagnozy, a chorzy cierpią podwójnie: bez opieki medycznej nie znajdują zrozumienia u rodzin ani możliwości leczenia hospitacyjnego. „Psychiatra powinien pracować w każdym ośrodku zdrowia. W całym kraju psychiatrów jest pięćdziesięcioro. A ludzi ponad szesnaście milionów. Prawie wszyscy psychiatrzy pracują w szpitalach stołecznych. I tylko w stolicy są oddziały psychiatryczne. Dwa. Na cały kraj mniej niż dwadzieścia łóżek”.
Przyglądamy się życiu ludzi uwiezionych w bambusowych klatkach. Żyjących we własnym świecie, od którego beznadziei, częstokroć, nie ma żadnego ratunku. Poznajemy dramaty i historię kilku chorych, których reporter wraz z Doktor Sody („kambodżańska siłaczka”) kilkakrotnie odwiedzają. Przyczyny ich zdrowotnych kłopotów są rozmaite: a to, kobieta porzucona przez męża postradała zmysły, a to, w wyniku genetycznych predyspozycji, choroba psychiczna zaatakowała zdrowego studenta, nagle, podstępnie, nieodwołalnie. „Za depresją chowa się bieda. Za biedą analfabetyzm, brak pracy lub praca niewolnicza, praca dzieci, handel ludźmi, prostytucja, korupcja, bite żony, bite dzieci, gwałt, alkohol, metaamfetamina”.
Czytamy o ludziach, którzy przeżyli ludobójstwo, ale już nigdy nie wrócili do życia. O tym, że z nędzy nie ma wyjścia, a bieda uzależnia równie mocno jak najgroźniejsze narkotyki. O ludziach, którzy nie mają już siły na sprawiedliwość. Wierzą w zabobony, staruszki żebrzą przy głównych drogach, co piąty z nich nie potrafi czytać, ani pisać. Reportaż o tym, że Pol Pot zdusił w ludziach uczucia, zaklajstrował ich wewnętrznie. Rzecz o społeczeństwie (do wspólnoty jeszcze dużo brakuje!), które karmi się smutkiem jak najlepszą delicją.
Reportaż wart nagrody.